Meekhan Wikia
Advertisement

Pocałunek skorpiona - trzecie opowiadanie części południowej Miecz i żar, Opowieści z meekańskiego pogranicza. Północ - Południe.



Uwaga! W dalszej części artykułu znajdują się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Uciekaj.


Yatech d'Kllean od trzech dni przebywa na pustyni Travahen. Jest odwodniony, jego ciało nie produkuje już potu, opuszczają go wszystkie siły. Celem jego wędrówki jest legendarny w mitologii Issaram Skorpioni Młyn, do którego przybywają skorpiony z całej pustyni, aby dokonać tam żywota. Stwierdza, że skoro jest mordercą, jego miejsce jest wśród innych zabójczych stworzeń.

Po pewnym czasie powala go ból w dole pleców. Yatech słyszał w opowieściach swoich współplemieńców o śmierci na pustyni, wie więc w jakiej kolejności odmawiają posłuszeństwa kolejne narządy. Zdaje sobie sprawę, że rozpoczęła się jego agonia, gdyż ból zwiastuje niewydolność nerek. Mimo wszystko nadal pełznie w górę wydmy. Przypomina sobie wtedy bajkę o skorpionie i pustynnym skoczku, którą opowiadała mu ciotka. Pustynny skoczek zajął się umierającym na pustyni skorpionem, nosił mu wodę, łapał dla niego żuki. Wiele rozmawiali i skoczek uznał, że zyskał przyjaciela. Gdy urodziły mu się dzieci, a skoczek zasnął wykończony porodem, skorpion ukłuł każde stworzenie i zjadł je ze smakiem. Zrozpaczony skoczek zapytał pajęczaka dlaczego tak postąpił. Ten nie rozumie z jakiego powodu skoczek uznał skorpiona za podobnego sobie. I odszedł na pustynię, by umrzeć, jednak ta odrzuciła mordercę. Jego kości zmieliła w pył i tak powstał Skorpioni Młyn.

Ta baśń zdaje się mówić o nim samym, dlatego Yatech wbrew rozsądkowi pełznie dalej, by dokonać żywota we Młynie. Pogrąża się w uczuciach, które nawiedziły go, gdy po zabiciu dwóch synów Lengany jego siostra poinformowała go, że w wiosce szykuje się wojna rodów. Nie chciał na to pozwolić dlatego dobrowolnie odszedł z plemienia, co wiązało się z odłupaniem swojego imienia z jaskini, w której przechowywano pamięć o wszystkich współplemieńcach. Oznaczało to rezygnację z kawałka wspólnej duszy, jaką według wierzeń Issarów każdy z nich nosi przez całe swoje życie. Yatech staje się gaaneh - nieurodzonym, chodzącym trupem bez duszy. Gdy pustynia powoli bierze nad nim władanie, chłopak uświadamia sobie, że duszę stracił już w momencie gdy zdecydował się zabić Venyesa h'Lenns. Ciało bez duszy jest podatne na opętania i każdy demon, duch, istoty spod i spoza Mroku natychmiast chciałyby takim ciałem zawładnąć. Dlatego odszedł na pustynię, gdzie nie ma magii.

Dociera na szczyt wydmy i stacza się z niej i mimo palącego słońca, które niebawem stanie w zenicie, nie jest w stanie się ruszyć. Wie, że nigdzie nie znajdzie schronienia przed palącymi promieniami. Nagle słyszy szelest piasku i zauważa dużą ghe, trzymającą w pysku małego skorpiona. Odruchowo sięga po sztylet, zabija ją i wypija ciepłą krew. Wydaje mu się, że jaszczurka na niego patrzy i to kpiąco, jakby śmiejąc się z jego prób odparcia śmierci. Zauważa, że skorpion nadal macha kolcem jadowym, próbując się bronić Yatech wymiotuje wszystko co wypił i zjadł, po czym uwalnia skorpiona ze szczęk jaszczurki. Ze zdumieniem spostrzega, że pajęczak jest nienaruszony. Bez zastanowienia wkłada go sobie prawie całego do ust i czuje, że kolec jadowy wbija się w górną wargę. Natychmiast czuje paraliżujący ból, potęgowany przez kolejne użądlenia. Zaciska szczęki, miażdży skorpiona i osuwa się na ziemię...

Prosto w majaki.

Yatech znajduje się w domostwie kupca wełnianego razem ze swoim pracodawcą Aerinem-ker-Noelem, który załatwia interesy. Podchodzi do nich mocno uperfumowany wysłannik barona rec-Vankeela, który wyzywa Yatecha na pojedynek w związku z próbami uwiedzenia jego córki. Yatech rozważa różnice pomiędzy pojęciem honoru u Issarów i Meekhańczyków. Issarowie załatwiali takie sprawy osobiście, nigdy przez wysłanników. Posiadanie strażników również nie było dla nich powodem do dumy, oznaczało raczej słabość - przeciwnie niż u Meekhańczyków, którzy liczbą strażników wyznaczali swój prestiż. Aerin zgadza się na podjęcie pojedynku. W swoim domu stwierdza, że baronowi wcale nie chodzi o cześć swojej córki, a o ośmieszenie kupca w oczach pułkownika, od którego miał uzyskać bardzo intratny kontrakt na siodła dla kawalerzystów trzeciego pułku. Gdy o pojedynku dowiaduje sie Ellanda z przerażeniem mówi, że dla barona rec-Vankeela walczy osławiony sadysta Veel Saworeh. Aerin wyjaśnia Yatechowi skomplikowaną zasadę meekhańskich pojedynków, które nie powinny odbywać się na śmierć i życie, jeśli nie jest to wyraźnie zaznaczone. Yatech zupełnie nie rozumie sensu takiego pojedynkowania się - równie dobrze mogliby zagrać w kości. Aerin niechętnie wyznaje, że chodzi o to, że Yatech jest Issarem i mimo wszystko ludzie nadal pamiętają rzeź sprzed ćwierć wieku. Dlatego najlepiej byłoby gdyby Yatech tylko poważnie zranił Saworeha. W przypadku jego śmierci, Meekhańczycy mogliby odwrócić się od rodziny ker-Noel. Yatech wzrusza ramionami, godząc się z dziwnymi zasadami, po czym udaje się do siebie, aby poćwiczyć. Gdy powoli pogrąża się w transie, zauważa odbicie czyjegoś cienia w świeczniku. Jest wściekły - mógł przecież zdjąć ekchaar, skoro był w swojej komnacie. Jednak gdy odwraca się do okna, nikogo nie zauważa. Nagle ktoś puka do drzwi i wypowiada jego imię...

Majak zmienia się.

Yatech ma trzynaście lat i razem ze swoim kuzynostwem poszedł na wypas kóz na pastwiska po drugiej stronie gór. Linia wyznaczana przez rzeczkę Lassep była niepisaną, ale ściśle przestrzeganą granicą terytorium Issaram. Dalej leżały ziemie koczowniczych plemion, które przybyły na te ziemie tysiąc lat wcześniej. Issarowie byli dla nich na wpół legendarnym ludem, z którym nie warto zadzierać, jednak czasem widok setki kóz pilnowanych przez kilku młodzików jest pokusą nie do odparcia. Yatecha i jego kuzynów zaatakowali Karchonowie, konkretnie szczep Żółtych Zębów. Pozostając nadal w ukryciu, Yatech zauważa, że kilkadziesiąt metrów od niego stoi mała ciemna sylwetka, patrząca na niego intensywnie, jednak natychmiast o niej zapomina, ponieważ jego kuzyni ruszają do ataku. Saber'ch, najstarszy z nich, miota pociski procą, wydając z siebie przenikliwy bojowy okrzyk Issaram. Natychmiast trafia jednego z koczowników, dwóch kolejnych rusza prosto na Yatecha i Saber'cha. Starszy chłopak powala pociskiem z procy konia pod jednym z jeźdzców, po czym staje z nim do walki. Yatecha tymczasem atakuje z zaskoczenia inny koczownik i trafia przez ekchaar w jego policzek. Issar jest zamroczony, ale nie poddaje się, mimo, że jego przeciwnik ma wyraźną przewagę wzrostu, siły i wieku. Yatech uświadamia sobie, że nie chce umierać w tak piękny dzień. Uchyla się i wtedy spada przecięty ekchaar. Yatech wie, że nie ma wyboru - teraz może już tylko zabić lub umrzeć. W tej samej chwili po raz kolejny widzi ciemną sylwetkę. Z pewnością jest to kobieta, albo dziewczyna. Otrząsa się szybko i wściekle atakuje Karchona. Wypuszcza z rąk miecze, wyciąga sztylety i przecina gardło swojego przeciwnika. Nie puszcza go dopóki tamten nie wiotczeje w jego ramionach.

Majak zmienia się.

Yatech ma siedem lat i znajduje się w swoim domostwie w rodzinnej afraagrze. Podczas ćwiczeń na placu ze swoimi pierwszymi mieczami rozdarł wierzchnią szatę - khandawę. Tak się tym przejął, że uciekł z płaczem do piwnic, gdzie znalazła go znana w rodzinie ogalewa - mroczna baba. Kobieta wyciąga go z kąta i maca rozdarcie, po czym prosi go, aby pobiegł do ciotki Fatry po przybory do szycia. Ma powiedzieć, że przysyła go ciotka Entoel. Yatech dziwi się, że jej imię brzmi nie po issarsku, ale wypełnia polecenie. Fatra z dziwnym wyrazem twarzy wręcza mu przybory do szycia. Entoel zszywa mu szatę i zadaje mu pytanie o jego imię oraz o jego siostrę i brata. Yatech odpowiada, że Vernean poszedł z wujem i kuzynami do północnych jaskiń, aby nauczyć się wykuwać miecze. Deana z kolei opiekuje się małymi dziećmi. Entoel zszywa rozdarcie w taki sposób, jakby nigdy go nie było, po czym czochra włosy Yatecha. Maluch nie jest przyzwyczajony do takich gestów i pragnie stąd jak najszybciej odejść. Kłamliwie obiecuje, że jeszcze kiedyś odwiedzi ogalewę. Kiedy ostatni raz na nią zerka, widzi za jej plecami niewysoką, szczupłą sylwetkę.

Majaki urywają się, ale cień dziewczyny, który widział w każdej z halucynacji nadal przy nim pozostaje.

Yatech ostrożnie dotyka swojej opuchniętej twarzy, która pali go żywym ogniem. Yatech po położeniu słońca uświadamia sobie, że pogrążony w malignie przeleżał na gorącym piasku cały dzień, a mimo to żyje. Chce zawołać o pomoc do dziewczyny, teraz już całkiem realnej, siedzącej na najbliższej wydmie, ale gardło wyschło mu tak bardzo, że nie może wydobyć z siebie głosu. Dziewczyna unosi głowę, a jej twarz zdaje mu się zupełnie przeciętna. Czoło zakrywa równo przycięta grzywka.

Nagle zza wydmy wyłania się czterech mężczyzn. Są na wpół nadzy, noszą tylko spodnie i mokasyny. Ich ciała zdobią tatuaże jaszurek, węży, skorpionów. Zauważają leżącego na piasku Yatecha, a ten ich rozpoznaje. To K'k'na - ludzie piasku. Są to potomkowie tych, którzy nie pokłonili się Prawom Harudiego, nie nałożyli ekchaarów i nie wierzyli we wspólną duszę. Yatech myślał, że już dawno wymarli.

Mężczyźni natychmiast rozpoznają przynależność Yatecha do plemienia d'yahirrów i drwią z jego wierzeń, po czym policzkują go, co Yatech silnie odczuwa w opuchniętej twarzy. Traci przytomność i odzyskuje ją dopiero, gdy K'k'na zaczynają go wlec przez pustynię. Dają mu też wodę, którą łapczywie wypija wbrew sobie, wie bowiem, że robią to po to, by przedłużyć jego agonię. Issarowie należą do ich najzacieklejszych wrogów, więc Yatech zdaje sobie sprawę, że czekają go najprawdopodobniej okrutne tortury.

Mężczyźni przywiązują go rozkrzyżowanego do czterech palików, po czym zostawiają. W polu widzenia pojawia się nagle dziewczyna. Pochyla się nad nim, szepcząc, że jest jej małym, osobistym skorpionem. Yatecha dziwi jej akcent - jest dokładnie taki, jakim posługiwali się wszyscy w jego afraagrze. Dziewczyna liże go po obu policzkach i dokładnie go ogląda. Yatech intensywnie myśli o tym, że czuje tę dziewczynę wszystkimi zmysłami, ale mężczyźni z ludu piasku zdają się jej nie dostrzegać. Dziewczyna jakby czyta mu w myślach i informuje go, że to ostatnie niedobitki z plemienia wyrzutków i wszyscy powoli popadają w obłęd, w którego cieniu kryje się ona.

Dziewczyna pochyla się jeszcze niżej i pyta dlaczego Yatech pił wodę zaoferowaną mu przez K'k'na, skoro wie, co go czeka. Potem sprowadza na niego jeszcze jeden majak.

Yatech stoi przy oknie w swoim pokoju w domu rodu ker-Noel. Jest noc, a kilka godzin wcześniej Isanell zobaczyła jego twarz. Aby stała się jego żoną muszą jak najszybciej zmieszać krew, tak aby zanim wzejdzie słońce połączyła się ona na klindze jego miecza. Potem czeka ich długa droga do afraagry, którą dziewczyna odbędzie z zasłoniętymi oczami. W wiosce przez trzy dni Meekhanka będzie mogła poznać wszystkich, którzy należą do plemienia, po czym oślepnie na zawsze. Nadchodzi świt i...

Yatech gwałtownie wypycha dziewczynę ze swojej świadomości, jednak ona na to nie pozwala. Drwiąco pyta Yatecha dlaczego rozważał tylko dwie opcje: zabicia Isanell lub zabrania jej ze sobą? Mógł przecież pozwolić się zabić jej ojcu. Potem śmieje się obłąkańczo i mówi zupełnie bezsensowne rzeczy, prawdopodobnie o sobie. Mówi o tym, że Mała Kana uciekła, mimo iż jej mówiono, że nigdy to nie nastąpi. Że musi znaleźć sobie strażnika, gdyż przyjdą po nią hel'zaav. Pyta Yatecha, czy jest tym kogo szuka. Issar osuwa się w kolejny majak.

Widzi Saworeha, który klęczy w piachu ze złamaną ręką, strzaskanym kolanem i obitym gardłem. Yatech opiera klingę miecza o kroczę przeciwnika, a z tłumu zebranego wokół wyczuwa uznanie dla swoich umiejętności. Pojedynek jest skończony, a dziewczyna gwałtownie wdziera się do majaku i pyta dlaczego Yatech musiał nie tylko pokonać, ale również upokorzyć Saworeha? Zdradza mu, że gdy przez doznane poniżenie mężczyzna opuścił miasto, ktoś go napadł i poderżnął mu gardło. Czy naprawdę musiał się aż tak bardzo popisywać, niczym skorpion machający na wszystkie strony swoim kolcem jadowym?

Dziewczyna ponownie grzebie w jego umyśle, mówi, że musi wiedzieć, gdyż nie może źle wybrać swojego obrońcy. Yatech nagle znajduje się ponownie w swojej wiosce i uczy się Pajęczego Tańca. Jego mistrz związał mu stopy, aby utrudnić ćwiczenia, ale Yatech jest na tyle zwinny i szybki, że nadąża za rytmem walki. Wie, że mistrz jest na niego zły, bo pokonał trzech chłopaków, którzy pobierali nauki dłużej niż on. Wie, że chce dać mu nauczkę, bo upokorzył współplemieńców, a to rodzi niezadowolenie rodzin, co może prowadzić do walk. Dlatego mistrz rozkazuje mu ćwiczyć Pajęczy Taniec, który jest zabójczą techniką, dla kogoś, kto dopiero wprawia się w walce. Jednak Yatech nie pozwala się złamać. Rytm bębenka zgrywa się z rytmem jego mieczy. Kreśli nimi skomplikowane figury, wyprowadza niemożliwe ciosy, a jego mistrz jest tak zdumiony, że niemal gubi rytm, którym nadawał ton walki. Yatechowi zdaje się, że walczy z kilkoma widmowymi przeciwnikami, a potem patrzy na mistrza, który zdaje sobie nagle sprawę, że ten uczeń nie poprosi o koniec ćwiczeń. Że będzie walczył dopóki nie padnie martwy na ziemię. Powoli rytm bębenka zwalnia i Yatech znowu znajduje się na pustyni.

Dziewczyna nadal jednak nie jest przekonana, czy Yatech nadaje się na jej obrońcę. Pyta go, czy udaje skorpiona, choć jest tylko wilczkiem? Mówi, że nie potrzebuje wilczków, które tylko szczerzą kły. Stwierdza, że hel'zaav nie będzie bało się wilków. Potem pochyla się i obwąchuje Yatecha. Ten czuje jej oddech, gdy szepcze mu do ucha, że teraz może już zasnąć. Chłopak pogrąża się we śnie.

Następnego dnia K'k'na docierają do swojego obozowiska. Okazuje się, że wcześniej byli tam Issarowie, którzy zabili ich czarownika - Słuchającego Pustyni. Tylko dzięki niemu K'k'na wiedzieli, gdzie znaleźć schronienie i wodę. Yatech zdaje sobie sprawę, że zapłaci za czyn swoich współplemieńców. Ludzie piasku zaczynają się nad nim znęcać. Przez ból słyszy śmiech dziewczyny. Wydaje mu się, że jej śmiech jest pełen głębokiej ciemności, że pochodzi od istoty, która tylko udaje, że się śmieje. Dziewczyna pojawia się tuż obok niego, a ludzie piasku zupełnie nieświadomie wymijają ją, zupełnie jej nie widząc.

Pyta go, czy wreszcie zdecydował się umrzeć? Bo jeśli tak, to nie ma żadnej różnicy między zakatowaniem na śmierć przez K'k'kna, a śmiercią na pustyni z odwodnienia. Yatech nie odpowiada, leży tylko i pozwala się bić. Jego ciało przeszywają skurcze. Czuje żółć w ustach, wymiotuje krew, wodę i w tej chwili zdaje sobie sprawę, że umiera. Po raz pierwszy widzi dziewczynę wyraźnie. Ma czarne włosy, duże granatowe oczy, czerwone usta o idealnym kształcie. Wydaje mu się pięknością i resztką sił pyta, czy jest przewodniczką do Domu Snu? Dlaczego przyszła po jego duszę, skoro już jej nie posiada?

Dziewczyna śmieje się z okrucieństwem i odpowiada, że nikomu nie służy. Nadal dopytuje się, czy Yatech jest skorpionem. Mówi mu, że jest o krok od śmierci, ale może go uleczyć. Yatech słyszy, że zbliża się do nich jeden z K'k'na z mieczem, aby dokończyć dzieła. Dziewczyna każe Yatechowi wymacać coś z piasku. Yatech podnosi z niego swoje miecze, które zostawił w afraagrze. Dziewczyna rozkazuje mu nie dziwić się i walczyć o swoje życie.

Yatechowi przypominają się wszystkie chwile, które zobaczył w majakach na pustyni i z nich czerpie siłę do walki. Widzi, że miecze są nieco inne, niż pamięta, ale walczy się nimi równie doskonale, jak wcześniej. Tnie K'k'na w pierś, a ten momentalnie umiera. Yatech pędzi do następnego, który w szoku ucieka, jednak ostrze szybko przecina mu brzuch. Dwóch następnych idzie na niego, a Yatech jednemu przecina kolano i podcina gardło. Drugi, przywódca z tatuażem skorpiona na czaszce zajmuje mu trochę więcej czasu, a Yatech dwukrotnie daje mu szansę, aby odszedł bez szwanku. Mężczyzna nie korzysta z niej i bez strachu walczy, aż w końcu pada z przeciętą piersią. W ostatniej chwili swojego życia wreszcie dostrzega dziewczynę i dopiero wtedy w jego oczach pojawia się strach.

Ciała K'k'na nagle znikają, pozostawiając tylko małe kupki piasku. Dziewczyna zdradza Yatechowi, że były to duchy ostatnich z tego ludu, tak owładnięte nienawiścią, że nie mogły znaleźć drogi do Domu Snu. Zawarła z nimi umowę - będą mieli szansę zabić Issara, a ona sprawdzi czy Yatech nadaje się na jej obrońcę, jej skorpiona. Fakt, że zabił wszystkich oznacza, że rzeczywiście jest skorpionem.

Dziewczyna macha ręką, a do Yatecha powraca cały ból - każda rana i złamanie, jakie zadały mu duchy pustyni. Pada na piasek, a dziewczyna pochyla się nad nim i opowiada o tym, jak kłamliwe jest powszechne przekonanie o tym, że skorpiony potrafią wbić sobie własny kolec jadowy, gdy są okrążone przez ogień. Według niej skorpiony nie umieją przegrywać, a popełnienie samobójstwa byłoby przyznaniem się do porażki. Dlatego właśnie Yatech nie pozwolił zabić się ojcu Isanell, dlatego tańczył Pajęczy Taniec do upadłego i pokonał znanego zabijakę. Przywołuje baśń o skorpionie i pustynnym skoczku i wyśmiewa naiwność ludzi, którzy zapraszają skorpiona do domu, a gdy ten zabija ich potomstwo są zrozpaczeni i zdziwieni. Stawia przed nim wybór - może być jej i dla niej walczyć, lub może w tej chwili umrzeć. Yatech milczy. Dziewczyna rozumie jego milczenie - umowa z nią, to także przyznanie się do porażki. Próbuje z innej strony - skoro Yatech jest Issarem, to może wynająć jego usługi. Na początek na rok, w zamian za uzdrowienie i uratowanie życia. Yatech resztką sił mówi, że nie ma mieczy, na co dziewczyna unosi dwa yphiry, którymi walczył z K'k'na. Rękojeść wyglądała identycznie, jak u jego starych mieczy, klinga jednak różniła się - wyglądała, jakby zrobiono ją z czarnego, wulkanicznego szkła.

Yatech zdaje sobie sprawę, że dziewczyna jest jakąś dziwną, demoniczną istotą, ale skoro i tak, według swoich wierzeń, nie ma duszy, to niczym nie ryzykuje podejmując u niej służbę. Mruga w odpowiedzi, zgadzając się na warunki umowy.

Dziewczyna jest zadowolona. Pochyla się nad nim, prawie dotykając jego czoła swoim i mówi mu, że bardzo mało umie, że musi się nauczyć odpierać ataki dużo potężniejsze niż tylko hel'zaav, którzy są niczym więcej, jak psami gończymi.

Niespodziewanie całuje go gwałtownie w usta, czym przekazuje mu Moc, którą czuje w całym swoim, uzdrowionym nagle ciele. Yatech krzyczy z bólu i traci przytomność.

Advertisement